Z pośród 20 tematów na tej stronie tylko jeden jest -powiedzmy- "negatywny" [No i teraz juz mój czyli dwa].
Niestety nie rozumię co w tym filmie tak bardzo ludziom się podoba.
Fabuła jest nudna i płaska. Od początku wszystkiego się domyślałamy np:
-) Poduszka zamiast dziecka - od razu było widać, że ta parka już w kawiarni nie chciała płacić rachunku.
-) Jego dziewczyna - podstawiona bez dwóch zadń przez szefa (ciekawe wróżby - gwiazdy bedą nam sprzyjać tylko w LasVegas).
-) To, że jeśli się zakocha i będzie szczęśliwy to jego pech zniknie i będzie przynosił szczeście. Itd, itp.
Jasne, kończy się szcześliwie, ale to zakończenie nie rekompensuje nam straty 1,5h ogladania historii "pierdoły". Cóż, do głowy przychodzi mi inny film, a mianowicie "Historia przemocy". Fajny pomysł, ale jakiś taki niedorobiony i nie wykorzystany dostatecznie. Takie amerykańskie kino: trochę seksu, trochę przemocy, upadły bohater, który odnajduje (przepiękną) miłość swojego życia i wychodzi cało z opresji. Ech, w takich chwilach tęskinię za dobrym skandynawskim kinem.
Ja nie polecam tego filmu, ale czasem trzeba coś zobaczyć by zrozumieć, że nie warto tego było ogladać.
pzdr;]
Zgadzam się. Może nie oczekiwałem od niego Bóg wie czego, ale był tak masakrycznie nudny że ledwo dotrzymałem do końca. Odradzam
Mi też się nie podobało tak do końca,. Pomysł wyjściowy nie najgorszy, ale reżyser się pogubił w konwencji. Brak tempa i emocji. Przewidywalny, momentami zbyt łopatologiczny, trudny do wytrwania. Dziewczyna śliczna, a Baldwin jak wino, im starszy tym lepszy.
Baldwin odwalił kawal dobrej roboty. Moim zdaniem najlepsza postać filmu ;-) co do podstawionej dziewczyny, to też zorientowałam się szybko, jak i z udawaną ciążą :/ generalnie film trochę zbyt banalny.
Jako nudny film określają ludzie mało inteligentni, dla których muszą kogoś dwa razy zabić a on żyje. Film jest bardzo piękny i nastrojowy, nie dla buraków.