Na film wybrałem się głównie z sentymentu do dwóch pierwszych części, które oglądałem w kinie w młodości. Gdyby nie ta nutka sentymentu, to pewnie ominął bym ten film szerokim łukiem. I rzeczywiście, autorzy filmu grubo pojechali na wrażliwości starszej widowni, angażując takie postacie jak Dan Aykroyd czy Bill Murray. Wymieszali to z młodzieżą i aktorami w średnim wieku, myśląc zapewne że dla każdego coś miłego. Ale nie tędy droga. Film fabularnie nie wciąga, brak mu polotu i scenariusza, który zaangażował by widza. Efekty specjalne też nie są porażające. Obawiam się o dzieci, które przyjdą na wersję z dubbingiem, ponieważ gdyby film był w konwencji horroru a nie filmu przygodowego, to głównego złego ducha naprawdę mogły by się przestraszyć. Podsumowując, fajnie było zobaczyć znane z dzieciństwa postacie powtórnie w swoich rolach sprzed prawie 40 lat, ale nie zmienia to faktu że film zaliczam do jednego ze słabszych w tym roku. Moja ocena jest trochę wyższa tylko że względu na sentyment do starej ekipy Pogromców duchów.