Moment, w którym bohater zdaje sobie sprawę z tego, co go spotkało, a następnie jego bezradność wobec sytuacji są nakręcono niesamowicie wiarygodnie.
To pierwsze pół godziny jest bardzo intensywne, następnie film zaczyna się uspokajać i w pewnym momencie mamy niemal wrażenie, że oglądamy Malicka.
Świetnie zagrany, spójny i konsekwentny scenariusz.
Genialne rozwiązanie wątku miłosnego.
Bardzo przyjemna klamra na koniec i nawiązanie do jednego z pytań zadanego głównemu bohaterowi mniej więcej w połowie filmu.
Tak, to przerażenie w oczach Rubena, gdy brał prysznic i go nie słyszał, świetne aktorstwo.
Moim zdaniem trochę zbyt bardzo podkreślony był ten wątek francuski. I nie wiem, po co wzięli tak znanego francuskiego aktora, który trochę zbyt bardzo skupił na sobie uwagę widza.
Według mnie w ogóle nie był naturalny był to dorosły człowiek a jego reakcja na problem była dziecinna "to mnie wspieraj!" co oznaczało przyklaskuj moim wyborom na ekranie zachowywał się histerycznie jak jakaś madka gdy bombelkowi coś wpadnie do oka...
Właśnie tak zachowuje się człowiek w obliczu bezradności, jak dziecko które chce do mamy.
Zgadzam się. Mnie główny bohater niemal bez przerwy irytował histerycznym zachowaniem. Nie polubiłem go. Taki egoistyczny dzieciak. Ogłuchłem!!! Tragedia!!! to teraz musicie przy mnie skakać. Nawet gdy się trochę zżył ze społecznością głuchoniemych i tak koniec końców chce od nich uciec. Jakoś mu nie współczułem. Aczkolwiek aktorsko film stoi na porządnym poziomie.
Miałem dokładnie taki sam przypadek jak głowny bohater, jednakże po miesiącu i sterydach słuch odzyskałem (niestety, dośc okrojony). Jeżdzę na koncerty, ale sam też zajmuję się produkcją muzyki. Straciłem słuch na jednym z metalowych koncertów i naprawdę - ten film mnie poruszył. Głowny bohater zachowuje się dokładnie tak. jak ja się zachowywałem. To jest panika, to jest szok, to jest rzut obecnej sytuacji na resztę życia - serio. Ja dosłownie płakałem nad swoim stanem, nie rozumiałem osób, które do mnie mówiły, w pracy miałem tragedię, każde otwarcie kranu było jak "przelewanie" wiadra z gwoźdżmi do drugiego wiadra. Aktor odgrywający głowną rolę naprawde dał radę, tymbardziej, że w jego wypadku on żył z muzyki, jednocześnie mając za dom - ten "kamper", a więc można rzec, że stracił wszystko - każdy lubi oceniać z boku, a jak wiemy - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
To może zrozumieć tylko człowiek którego w życiu spotkało coś co zmienia jego życie,ten strach i panika oraz bezradność którą trzeba przekuć w nowe życie.
Głuchota tutaj nie ma nic do sytuacji,widać że nie masz zielonego pojęcia o czym dokładnie jest sytuacja
jak moja babcia oślepła na jedno oko w jednej chwili to też dostała histerii... nie wyobrażam sobie w ogóle jak w takiej sytuacji nie histeryzować, skoro cały świat głównego bohatera się skończył w jednej chwili...
nie dziwi mnie też, że chciał z tej społeczności głuchych uciec, w tym sensie, że jeśli jest jakiś zabieg, że można słuch odzyskać, to każdy raczej robi wszystko, żeby słyszeć... naiwnością była oczywiście wiara Rubena, że wróci do dziewczyny i będzie jak dawniej, ale to chyba tylko trzymało go przy życiu...