Można? Można. Przy świetnych dialogach, sympatycznych aktorach. Zwracam uwagę zwłaszcza na chłopaka. Jeszcze o nim usłyszymy.
Ale co można? Aktorzy całkiem przyjemni to fakt tylko to trochę według mnie za mało. Film od samego początku do końca spychał na dalszy plan zgłębienie najciekawszego dla fabuły wątku jakim była postać Ballasa i jego wewnętrzna walka ze sobą. Postać od której wszystko się zaczęło jest przez całą długość filmu traktowana jak coś do czego wypada co jakiś czas wrócić tylko niestety jest to bardzo puste. Na plus kreacja ojca i cały wątek tego budowania nici porozumienia, ale w ogólnym rozrachunku to gdzieś ginie. Co do zakończenia to nie wiedziałem jaki był właściwie zamysł tego filmu. Ostatnie minuty to było takie zaplatanie niechlujnego supła i spuszczenie kurtyny jak dla mnie
Dokładnie! Najciekawszy wątek braku akceptacji samego siebie, postawy rodziców oraz otoczenia do homoseksualizmu został poruszony i... porzucony.
Jak na mnie to ten film śmiało mógłby zasługiwać na kilka zakończeń. Ciekawie zbudowany i w jego trakcie mocno zastanawiałem się jak się dalej potoczy (czy będzie bardziej dramatyczny, którą relację reżyser pogłębi).
Świetny film, który jak dla mnie mógłby trwać dużo dłużej z naciskiem na relację Frankiego i Natashy :)